Minister sprawiedliwości poraził nas dzisiaj dowodem. Za to promotor pracy magisterskiej Ziobry powinien zaraz po skończeniu konferencji ministra popełnić na krakowskim rynku harakiri za wypuszczenie z uczelnie takiego nieuka! Jego student milionom widzów przyznał się do swojej ignorancji. Jak okazało się minister związany od kilku lat z wymiarem sprawiedliwości nie zna podstawowych zasad dotyczących materiału dowodowego!!!
Zbigniew Ziobro przez godzinę upajał się własnym głosem i wymachiwał widzom dyktafonem. - Udając się na rozmowę z wicepremierem Andrzejem Lepperem, włączyłem dyktafon jeszcze przed wyjściem z ministerstwa do Kancelarii Premiera. Do decyzji o zarejestrowaniu rozmowy zostałem nakłoniony przez swoich współpracowników. Jestem szczęśliwy, że ją podjąłem - obwieścił miastu i światu. - Dyktafon został wyłączony nie bezpośrednio po zakończeniu rozmowy, ale dopiero po jakimś czasie - dodał.
I kilkakrotnie podkreślał, że bardzo dobrze zrobił, iż nagrywał swoją rozmowę. I machał tak dyktafonem.
Dyktafonem cyfrowym. A każdy kto choć raz miał do czynienia z sądem i z dowodem zarejestrowanym za pomocą nagrania cyfrowego. Bowiem żaden biegły nie podpisze się pod takim dowodem, że nie został on zmanipulowany poprzez wycięcie fragmentów nagrania. Po prostu tego nie da się sprawdzić. Ziobro powinien wiedzieć o tym choćby po sprawie Rywina. Jak taki niedouczony prawnik może być ministrem sprawiedliwosci?!